czwartek, 17 grudnia 2015

Christmas

Otóż ostatniej niedzieli poświęciłam się i wyruszyłam do"Baytree"trochę pofotografować świąteczne wystawy.
Niestety,ale nie wyszło tego sporo,bo...ludzi było sporo.
Tych dzieci czekających w kolejce,żeby przejechać się na koniku,tych mam z wózkami,starsze małżeństwa raczące się herbatką i musiałabym chodzić z kartką"Proszę się rozstąpić,bo fotograf nadchodzi".
Nie było lekko,ale coś tam wyszło.
Ponieważ tamta niedziela,czyli 13 XII powinna nam coś przypominać-może tylko ze zdjęć,ale ja to zobaczyłam na własne oczy.



-Tutaj w Anglii?
-Tak.

Już spieszę z wyjaśnieniem"...za czym kolejka ta stoi?".
Dognuts-pączusie posypane cukrem pudrem przypominające wyglądem nasze obważanki.

Przeraźliwe słodkie jak dla mnie mimo,że kocham słodycze.
Pod daszkiem na zewnątrz ustawiono jeszcze trochę stolików,bo kawiarenka pękała w szwach,a dalej karuzela i cóż za krzyki,nawoływania mam:"Kochanie uśmiechnij się do zdjęcia","Mamo,mamo popatrz jadę na koniku"i takie tam.
Dwa słowami-gwar i śmiech.

Tutaj udało mi się znaleźć jeden wolny kąt,bo inne były tak obstawione,że nie miałam ochoty nikogo przeganiać.
I tu też mi się udało.Już ktoś chciał się"rzucić na linię ognia",ale pewna starsza para w porę zatrzymała.
Zawsze się zastanawiam,skąd ludzie mają tyle pomysłów.
Mieszkam tu już 6 lat i co roku jest w tym miejscu inna dekoracja.
Jak dobrze,że nie ma tutaj zbyt dużo muzułmanów,aby nam zabronić takich widoków.
Cieszę się,że nawet tu na zachodzie,gdzie tylu ateistów rodzice wciąż pokazują dzieciom szopki i tłumaczą dzieciom,co przedstawiają postacie.
Zawsze i ta mała lekcja dobra.
Niestety,ale Mikołaja nie spotkałam,ale miałam przyjemność poznać jednego z reniferów.
Niestety,nie miał ochoty na dłuższą pogawędkę jak tam się pracuje u najbardziej popularnego jegomościa na świecie i czy sanie rzeczywiście są tak ciężkie do uciągnięcia.
Jedyne co mi powiedział to prośba,żeby nie wrzucać mu więcej marchewek i nie wołać co sekundę,żeby go pogłaskać lub zrobić zdjęcie.
"Jakbyś się czuła za takimi kratami cały dzień karmiona marchewkami nie móc odejść dalej,żeby przerzuć sobie sianko.Tamte lamy to nie mają z tym problemu,bo nie ciągną sań z Mikołajem.Olewają to.No zobacz sama...
...nawet te małe kózki mają więcej uciechy,wręcz przepadają za marchewką i za ludźmi,a tłumów tam nie mają."
I co tu dużo mówić po takiej rozmowie.
Pomyślałam tylko:
"Za dużo tu ludzi po co ja się cisnę jeszcze z aparatem"i przysięgłam sobie,że za rok odwiedzę renifera w jakiś dzień w tygodniu.
Nie ma tylu ludzi.
Mam jeszcze taki mały apel z mojej strony,ale wielki ze strony małych zwierząt:
"Nie kupujcie Nas dla waszych dzieci jako prezent pod choinkę,bo nie jesteśmy kochanymi,pluszowymi zabawkami.Jesteśmy małymi,wrażliwymi  istotami,którymi trzeba się zaopiekować.Potrafimy ugryźć gdy się Nas źle traktuje.Jeśli będziecie Nas kochać i troszczyć się odpowiednio odwdzięczymy się miłością i zabawą z Wami."
Przyłączam się,szczególnie po obejrzeniu zdjęć króliczków,które zostały przez ludzi zagłodzone,zostały im połamane łapki lub mieszkały w okropnych warunkach.
Postawmy się na ich miejscu.
Czy chciałbyś być noszony przez cały dzień na rękach,przytulany,głaskany,ciągnięty za łapki lub uszy.
Przcież chcemy mieć Wesołe święta.
Niech i one też mają Wesołe...życie.                                                                        

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Choroby dawne

Trochę dziwny ten tytuł,albo i nie.Sami się państwo mili przekonacie. No bo przez ten ostatni rok to tyle chorób się potraciło,a co niektóre...