poniedziałek, 15 lutego 2021

Choroby dawne

Trochę dziwny ten tytuł,albo i nie.Sami się państwo mili przekonacie.
No bo przez ten ostatni rok to tyle chorób się potraciło,a co niektóre to trzeba szybko wynotować z Googla bo mogą zniknąć i jeszcze jakiś doktor powie,że czegoś takiego to nie było i jedyną chorobą istniejącą to Koronawirus.
I tak na pierwszy plan wysuwa się:

Grypa:
Taka nasza zwykła,domowa grypa,która chodź jest taką sobie chorobą,którą można przeleżeć w łóżku ale i na nią umiera rocznie 6500 osób powyżej 65 roku życia. To znaczy,że organizmy słabsze nie potrafią sobie poradzić z wirusami i cóż następuje"selekcja". Przepraszam tutaj za słowo,ale o to właśnie chodzi w środowisku,aby mógł dobrze funkcjonować o selekcję i równość w ekosystemie.
A jakie mamy objawy tej na pozór zwykłej choroby:
Objawy ogólne grypy:
  • szybko narastająca, wysoka gorączka (nawet do ponad 40 stopni),
  • dreszcze,
  • bóle mięśni i stawów,
  • bóle głowy (skronie i oczodoły),
  • szybko postępujące osłabienie,
  • ogólne rozdrażnienie,
  • światłowstręt.
Objawy grypy z układu oddechowego:
  • suchy kaszel (który po kilku dniach przechodzi w mokry),
  • ból gardła,
  • zatkany nos (rzadziej),
  • „cieknący” nos (rzadziej).
Dodatkowe objawy grypy pojawiające się u dzieci:
  • wymioty,
  • biegunka,
  • bóle brzucha.
I mimo,że znam to na pamięć to i tak mylę z przeziębieniem.
No to na drugi ogień musi pójść zapalenie płuc.
Najczęstsze objawy zapalenia płuc to:
  • gorączka,
  • dreszcze,
  • potliwość,
  • uczucie rozbicia,
  • kaszel z odkrztuszaniem ropnej (żółtej, zielonej lub szarej) plwociny,
  • ból w klatce piersiowej (zlokalizowany najczęściej w bocznych jej częściach i nasilający się przy głębokim wdechu i kaszlu).
  • w ciężkich przypadkach zapalenia płuc powyższym objawom towarzyszy duszność.
Chyba raz przechodziłam,bo objawy się zgadzają z tą moją okropną dusznością i wysoką gorączką.
Następny to chyba będzie bronchit.
Tak,tak,inaczej zapalenie oskrzeli i co my tu mamy:
  1. produkcja wydzieliny, która przybierać może kolor bezbarwnej, białej, żółtawej lub zielonej plwociny,
  2. płytki oddech,
  3. delikatna gorączka i dreszcze,
  4. uczucie ciężaru na piersiach.
Zaczyna się robić trochę ciekawie tym bardziej,że najbardziej narażone osoby
to palacze,osoby starsze 65+,osoby z niską odpornością.
I została nam jeszcze jedna choroba,którą przypomniałam sobie po zrobieniu zakupów i "wniesieniu"tego pod górkę gdzie mieszkam.
A co to takiego?
Rozedma płuc!
"Rozedma płuc to choroba, która polega na nieprawidłowym powiększeniu pęcherzyków płucnych. Stan ten powoduje, że pęcherzyki tracą swoją elastyczność i pękają. Pęcherzyki przez to, że wypełniają się powietrzem sprawiają, że utrudnione jest krążenie w płucach, serce zostaje znacznie obciążone co skutkuje nawet jego niewydolnością. Rozedma płuc atakuje całe płuca i powoduje ich nieodwracalne uszkodzenie, co w konsekwencji powoduje, że tracimy nawet 75% powierzchni potrzebnej do natlenowania krwi. Potocznie o rozedmie płuc mówi się, że płuca uległy upowietrzeniu."(ze strony Medonet).
To jak już sprawdziliśmy"dawne"choroby to teraz przejdźmy do tego nowego.bo on jest tylko jeden,ale za to jaki wszędobylski,wybiórczy,selektywny.

Najczęściej występujące objawy:

1.gorączka,
2.suchy kaszel,
3.zmęczenie,

Rzadziej występujące objawy:

4.ból mięśni,
5.ból gardła,
6.biegunka,
7.zapalenie spojówek,
8.ból głowy,
9.utrata smaku lub węchu,
10.wysypka skórna lub przebarwienia palców u rąk i stóp,

Poważne objawy:

1.trudności w oddychaniu lub duszności,
2.ból lub ucisk w klatce piersiowej.

Tak studiując te wszystkie dane(a można tego zaleźć więcej)na mój zwykły,mały rozumek dochodzę do wniosku,że przez cały 2020 rok ktoś robił Nas w...bambusa.
Wy się nie znacie,macie słuchać polityków i ich skompromitowanych i dobrze opłaconych przez koncerny farmaceutyczne "doktorków".
Wirusy były z nami od zawsze.Bez nich nie mogli byśmy żyć.Otaczają nas wszędzie i wdzierają się do każdej dziurki,a nawet przez skórę.
A to kochani,że myjecie rączki jak głupcy i dezynfekujecie to niszczycie swoją naturalną florę antybakteryjną i skóra szybko staje się szara,pomarszczona i przesuszona(taka mała dygresja,bo na moje ręce nie działa już żaden krem więc unikam alkoholowych pojemniczków).
Ale ktoś nam tu"wyczarował"karonawirusa,na którego zmarło mniej osób niż tych chorych na raka,cukrzycę,zawał i inne nie licząc tych,którzy targnęli się na swoje życie,bo ich ciężko zarobione pieniądze,które zostały przemienione w biznesy już się skończyły i co im pozostało.
I apel dla tych,którzy nadal boją się otworzyć swoich hoteli i restauracji.
 
 OTWIERAJCIE SIĘ I NIE DAJCIE ZAJECHAĆ GOSPODARKI
INNI(Chiny,Izrael i Arabia) JUŻ CZEKAJĄ BY WSZYSTKO WYKUPIĆ 
 
NIE DAJMY SIĘ!!! 

 

sobota, 16 stycznia 2021

Czy Jezus nosiłby maseczke?

   Przyglądam się nam wszystkim już od roku i widzę pewne,wybaczcie słowo-zezwierzęcenie.Czyż nie jesteśmy podobni do psów w kagańcach.

Te psy to muszą mieć ubaw.

"Ty patrz idzie ten zły w kagańcu.Zawsze uważałem,że ten gatunek(człowiek)jest najbardziej niebezpieczny."

🤣🤣🤣

Odebrali nam wolność,człowieczeństwo i miłość.

I tutaj musiałabym odnieść się do Tego,który stworzył nas z miłości i dla miłości. 

Bóg,który sam jest miłością stworzył ludzi,żeby ci mogli kochać.Podać spragnionemu wody,głodnego nakarmić,nagiego przyodziać,rannemu opatrzyć rany.Nigdy na żadnym zdjęciu nie widziałam,żeby Matka Teresa miała ubraną maseczkę,a obracała się wśród tylu chorych.Nie wiem też,czy któryś z braci franciszkanów wyglądał jak ufoludek idąc do chorego na trąd.

A już najbardziej trudno mi sobie wyobrazić obraz,na którym Jezus uzdrawia i ma maseczkę.Tu już sięgam po najwyższy autorytet,który swoimi czynami pokazywał jak rozumieć największe przykazanie miłości.

Przecież był człowiekiem,który narodził się w stajni jak wiele dzieci przed nim i po nim,a nie w sterylnym szpitalu,gdzie matka nie mogła go zobaczyć przez dwa dni.Dał się ochrzcić w brudnych wodach Jordanu,chodził zakurzonymi drogami(nie było kosteczkowych chodników) i na pewno nauczał w brudnych zaułkach miasta,gdzie można było spotkać grzeszników,nierządnice,żebraków.Przecież takie odrzutki społeczne nie siedziały w czystych szpitalach i nie czekały na wybawcę w białym kitlu ze szczepionką na każdą chorobę.To z pewnością cuchnące ulice,na których wylewano pomyje,może nawet biegały tam myszy,a chorzy i brudni mieli we włosach wszy.

A On?

Wchodził między nich,dotykał?Ba jednemu to nawet wsadził palce do uszu i dotknął jego języka,innemu przemył oczy...śliną zmieszaną z ziemią,a do trędowatego podszedł bez kostiumu ufoludka i o zgrozo dotknął ręki zmarłej dziewczynki,nie mówiąc już o staruszce chorej na krwotok,która się go dotknęła,co było wielką nieczystością dla Żyda.

Czy katolicy teraz tak czynią?

Czy jesteśmy chrześcijanami,którzy naśladują Chrystusa?

A może jesteśmy jak ci żydzi,którzy odsuwają się od wszystkich,bo jeszcze sprowadzę do domu wirusa?

 Bo jakie są teraz nasze gesty miłości:

-odcięcie od  naszych starych rodziców,

-uciekanie przed każdym kto nie nosi maseczki,

-nie podawanie ręki,

-nie pomaganie starszym sąsiadom,którzy być może są w potrzebie.

A jak cierpi na tym nasza psychika?Spójrzmy na dzieci,które tak bardzo tęsknią za szkołą,za kolegami,a dorośli,którzy pracują zdalnie czy nie chcieli by kolejny raz spotkać się w biurze na kawie i pogadać,a staruszkowie czy nie są weselsi,gdy przychodzimy do nich w odwiedziny z wnukami.

Wybaczcie moje słowa,ale pamiętam jeszcze niedawno jak ludzie z uśmiechem podawali sobie znak pokoju,a teraz kołyszą tymi główkami jak ten osiołek w stajence,a idąc do komunii muszę sobie ręce odkazić,żeby nie zarazić się od rąk kapłana lub aby przypadkiem uświęcona hostia nie przeniosła na mnie (ś)wirusa.

"W opowieści o narodzinach Jezusa pojawia się motyw drzwi zamkniętych przed Rodziną z Nazaretu.Mieszkańcy Betlejem trzymali dystans.(...)My też jesteśmy dziś mocno pozamykani.Koronawirus i epidemia lęku z tym związana  uderzyła mocno w jeden z najczulszych punktów ludzkiej relacji.Założyliśmy maski i patrzymy na siebie jak na potencjalnych nosicieli wirusa.Unikamy bliskości,bo stanowi zagrożenie.Nie podajemy sobie dłoni,nie widzimy swoich uśmiechów,nie przytulamy się serdecznie.Nie chodzi tu o kwestionowanie zasadności epidemicznych przepisów,ale o to,że jednym ze skutków tego wszystkiego stała się narastająca samotność.A człowiek potrzebuje bliskości,relacji,ciepła,dotyku.(...)

Boże Narodzenie jest świętem bliskości Boga i ludzi.Bóg pokonał dystans dzielący niebo i ziemię,aby być blisko Nas(...)" .

A my czy pokonamy ten dystans?

To słowa przytoczone z "Gościa Niedzielnego"jakby ktoś czytał w moich myślach.

I jeszcze jedna myśl:

Dlaczego tak drastycznie trzymamy się tego świata?Nikt nie wymyśli tabletki na długowieczność(bo taką już ktoś wymyślił i to jakieś parę milionów lat temu stwarzając ten świat),a każdemu z nas pisana jest śmierć i (zależnie od życia)niebo wieczne lub piekło.Wybieraj i pamiętaj,że On do niczego nie zmusza,ale daje nam wolną wolę.

niedziela, 3 stycznia 2021

NOWY ROK

     Witam Was wszystkich w tym Nowym Roku i mam nadzieję,że będzie lepszy od tego,który właśnie się skończył.

    Wierzę,że telewizja i stacje radiowe przestaną nas straszyć tą straszną pandemią,która jeszcze nie przeskoczyła w liczbach epidemii dżumy.

    Wreszcie otworzą kościoły i pozwolą wiernym przychodzić na mszę,no bo ile razy można spożywać "ekranową"hostię.

Wydaje mi się,że On powiedział:

          "Bierzcie i jedźcie to jest ciało moje"

a nie:

          "Patrzcie na ucztę,którą Wam przygotowałem i najlepiej pozostańcie w domach"

Co do tych kościołów to zaczynam pomału wątpić w tych prawdziwych katolików,bo czyż katolik nie powinien spożyć komunii i (jeśli znajduje się w niebezpieczeństwie) cieszyć się,że za chwilę dołączy do największej uczty przygotowanej tam w niebiosach.

A może już nasza wiara stała się taka "oglądnąć i odhaczyć jako zaliczone".

   Może wreszcie otworzą szpitale dla wszystkich.

Wiem,że brzmi to poniekąd śmiesznie,ale tak to już jest w tych czasach lekarze składają przysięgę Hipokratesa,ale chyba myli im się służba dla człowieka ze służbą dla pieniądza.

Bo jak wytłumaczyć,że szpitale z chorymi na covid mają płacone po 800 złotków od łóżka nawet tego pustego,a taki cukrzyk czy chory na raka nie przyniesie za wiele zysku więc trzeba go wozić tak długo ambulansem po szpitalach aż wyzionie ducha lub umrze w samotności parenaście kilometrów dalej od swojego miejsca zamieszkania.

Smutne lecz prawdziwe.

I kto tu uwierzy,że doczekał takich czasów.

Ale głowy do góry przecież mamy szczypionkę i duża liczba ludzi się zaszczepi,no bo przecież ufamy całym sercem lekarzowi.

Ufamy mu na tyle mocno,że na jednej szali położę moje zdrowie bezcenne,a po drugiej pieniądze i wierzymy w to,że ten dobrotliwy człowiek jednak wybierze ratowanie naszego życia,które(nie łudźmy się)jest bezcenne tylko dla Nas(lekarz będzie nas traktował tylko jako dojną krowę).

No w sumie to nie musicie czytać tych moich dyrdymałów i już możecie stanąć w kolejce po szczepionkę.

       Szczęśliwego Nowego Roku.


Nowy Rok 2021 Obrazki, zdjęcia na facebook - ObrazkiOnline



 

Choroby dawne

Trochę dziwny ten tytuł,albo i nie.Sami się państwo mili przekonacie. No bo przez ten ostatni rok to tyle chorób się potraciło,a co niektóre...