wtorek, 25 listopada 2014

Późna jesień

Tak.Coraz szybciej ciemno,wieczna szaruga za oknami,pogoda dobra na depresję.
Nie cierpię.Ale wczoraj już musiałam wyjść,bo tak wiecznie siedzieć nie można.Trzeba rozprostować kości.
Mimo,że w Anglii przez ostatnie dni mgliście to jednak tak jakoś rześko i-co tu dużo mówić-trochę ślisko na chodnikach,a to wszystko za sprawą liści spadających z drzew,których się nie zbiera.
Może oni tak lubią,ale nie chciałabym się poślizgnąć na czymś takim i rąbnąć głową w chodnik,a już nie raz noga mi się poślizgła.
Za to pozbierałam sobie takich ładnych i dużych...
                                                                                         ...i zrobiłam różę...

środa, 19 listopada 2014

Królicza historia

No i jesteśmy u Felka.
Wielki kocur o różnych odcieniach szarości(musicie wybaczyć,ale nie widzę kolorów)siedział sobie na dachu garażu i grzał się w miłym słońcu.
-O!Jesteście,a już myślałem....Hej!A to co?-uniósł łebek i wskazał na mnie.
-Daizi.Króliczka i nowa kochanica Bazyla.-prychnęła Fiona. 
-Akurat.Jesteś zazdrosna?-spytał Bazyl.
-Ależ skąd.Dobra,to gdzie dzisiaj idziemy?
-Musicie wybaczyć,ale ja się nigdzie nie ruszam.Tutaj jest po prostu bosko i już.
-Ale mieliśmy...?
-Wiem,wiem.Spóźnialiście się i jak na was tak tu czekałem zrobiło się tak przyjemni ciepło.
-Ty leniuchu!!!
-To moja wina.Chciałbym pokazać coś tej małej.Zrobiło mi się jej żal,że siedzi tak w klatce i....
-No i masz!Dobre serce Bazyla.W takim razie...-Fiona obrażona uniosła ogon-...idę sama.
I dała nura za płot.

piątek, 14 listopada 2014

Nowy"mebelek"

Tak,tak.
W końcu musiałam zamówić i kupić,bo tamborek był za mały na takie dzieło.
Przyczepiłam to to do biurka i gra.Teraz pracuje się lepiej i nitki się tak nie plączą.
A o pracy nie mogę za dużo powiedzieć,bo to niespodzianka,ale będzie troszeczkę większa niż na zdjęciu i mam nadzieję,że zdążę.

sobota, 1 listopada 2014

Królicza historia

Wreszcie po długiej i wyczerpującej wycieczce Bazyl i ja pobiegliśmy na dobrze mi znany ogród.Mój ogród.
 Dziwne,ale klatka była rozmontowana,a raczej jej części były porozrzucane po całym ogrodzie,a płócienny dach rozerwany na strzępy.
-Co tutaj się mogło stać?
-Twoja Pani wpadła w furię,że nie domknęła klatki i ty uciekłaś.
-To jak ja teraz....Nie chcę spędzić nocy na takim wietrze.
-Chyba mam pomysł!Poczekaj tu...albo chodź ze mną.
Podbiegliśmy do kuchennych drzwi,a Bazyl wskoczył na dach auta.
-Widzę twoją Panią,może....

Choroby dawne

Trochę dziwny ten tytuł,albo i nie.Sami się państwo mili przekonacie. No bo przez ten ostatni rok to tyle chorób się potraciło,a co niektóre...