Pobiegliśmy w stronę kolejnego ogródka.Byłam tak podekscytowana tym wszystkim,że skakałam po wszystkich kamykach nie zważając na to co dzieje się wokół mnie.
I w końcu stało się.Walnęłam całą siłą w coś miękkiego.
-Auł!-jęknęłam przerażona i potarłam biedną główkę.
-Masz szczęście,że to nie ściana.-zaśmiał się Bazyl-Chcę,żebyś kogoś poznała.
-A co ty mi tu przyprowadziłeś?To na pewno nie jest mysz,a ma za krótki ogon i za długie uszka jak na szczura?
-To jest króliczka Daizi.Siedziała w klatce u sąsiadki i postanowiłem wyrwać ją stamtąd w wielki świat.
-Aha!Teraz rozumiem!Ciekawość silniejsza od zostania w domu?Błąd.Zgubi się i...
-Nie martw się.Odprowadzę ją.
-OK.Witaj Daizi jestem Fiona-kicia o mleczno-białym futerku z czarnym pyszczkiem skłoniła się dostojnie.Miło mi cię poznać.Koledzy Bazyla są także moimi kolegami.
-Mnie też jest miło,tylko dlaczego tak wszyscy chcecie,żebym wróciła do mojej Pani?
Nienawidzę siedzieć w tej klatce i wiecznie obrywać za to,że coś pogryzłam,no i wiecznie robi porządek w moim domku.
-Ona się tobą opiekuje,żebyś miała czysto i miała co jeść.
-Tak,ale dlaczego wymienia wiecznie siano?Nie może zostawić tego starego.
-Dziwna jesteś.Ona nie chce żeby robaki się tam zagnieździły.