poniedziałek, 13 października 2014

Królicza historia

Pobiegliśmy w stronę kolejnego ogródka.Byłam tak podekscytowana tym wszystkim,że skakałam po wszystkich kamykach nie zważając na to co dzieje się wokół mnie.
I w końcu stało się.Walnęłam całą siłą w coś miękkiego.
-Auł!-jęknęłam przerażona i potarłam biedną główkę.
-Masz szczęście,że to nie ściana.-zaśmiał się Bazyl-Chcę,żebyś kogoś poznała.
-A co ty mi tu przyprowadziłeś?To na pewno nie jest mysz,a ma za krótki ogon i za długie uszka jak na szczura?
-To jest króliczka Daizi.Siedziała w klatce u sąsiadki i postanowiłem wyrwać ją stamtąd w wielki świat.
-Aha!Teraz rozumiem!Ciekawość silniejsza od zostania w domu?Błąd.Zgubi się i...
-Nie martw się.Odprowadzę ją.
-OK.Witaj Daizi jestem Fiona-kicia o mleczno-białym futerku z czarnym pyszczkiem skłoniła się dostojnie.Miło mi cię poznać.Koledzy Bazyla są także moimi kolegami.
-Mnie też jest miło,tylko dlaczego tak wszyscy chcecie,żebym wróciła do mojej Pani?
Nienawidzę siedzieć w tej klatce i wiecznie obrywać za to,że coś pogryzłam,no i wiecznie robi porządek w moim domku.
-Ona się tobą opiekuje,żebyś miała czysto i miała co jeść.
-Tak,ale dlaczego wymienia wiecznie siano?Nie może zostawić tego starego.
-Dziwna jesteś.Ona nie chce żeby robaki się tam zagnieździły.


-Robaki?
-Tak?Zresztą ludzie lubią dbać o porządek.OK to idziemy gdzieś czy będziemy tak gadać?
I pobiegliśmy wszyscy dalej do następnych ogródków.
Nie było łatwo dotrzymać im kroku tym bardziej,że Fiona była zgrabną kotką.
-Otak.Młodość.-mruknął Bazyl i popatrzał na mnie.-Ciebie też rozsadza energia.Też taki byłem za młodu.Już nie te lata.
-No ruszcie się tam w dole!Chcę wpaść jeszcze do Lukrecji i Pimpusia.
-Jasne,jasne.Już biegniemy,tylko że powoli.
-I właśnie to mnie martwi,że powoli.-Fiona zeskoczyła z płotu.
-Ale Daizi nie wspina się po płotach i muszę czasami pomóc jej w kopaniu pod płotem.
-To ona nie umie/
-Nie.Połamała sobie parę paluszków przy wyskakiwaniu z klatki.O popatrz?
Wskazał na moje łapki,a mnie zrobiło się strasznie przyjemnie,że mam takiego oddanego kolegę,który zrezygnował z chodzenia po płotach,żeby mi pokazać chodź część tego czego nie zobaczyłabym  siedząc zamknięta w klatce. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Choroby dawne

Trochę dziwny ten tytuł,albo i nie.Sami się państwo mili przekonacie. No bo przez ten ostatni rok to tyle chorób się potraciło,a co niektóre...