środa, 26 sierpnia 2015

Port...imigrantów.(cz.2).

Coś mi ciężko idzie pisanie,ale za to cykanie zdjęć szybciej.
Zdjęć czeka dużo w kolejce,także będę miała o czym pisać w długie,zimowe wieczory.
Dzisiaj przejdziemy się nieco dalej od głównego rynku i kościoła w Bostonie,o którym pisałam.
Można powiedzieć"Na obrzeża miasta".
A tam!!!
Młyn stojący przy jednej z ujść rzeki,a stoi już tam od 1819r.



Został zbudowany przez braci Isaaca i Thomasa
Reckitt,a oryginały dokumentów:jak będzie budowany młyn,z jakich materiałów i ostateczne rozliczenia podpisane przez braci znajdują się w domu dzisiejszego właściciela młyna.


Po ukończeniu budowy bracia zajęli się młynarstwem i piekarnictwem.
Niestety biznes załamał się w 1833r.z powodu małych zbiorów na polach i młyn został sprzedany.


W 1914r.młyn znowu zaczął się kręcić aż do 1948r.kiedy to mechanizm zaczął się psuć z powodu braku konserwacji i znowu został zamknięty.

Ale młyn nie odszedł w zapomnienie i nie został rozebrany,bo oto Basil Reckitt praprawnuk Issaca-jednego z budowniczych,zebrał fundusze na podstawowe naprawy.
Dopiero w 1987r.obecni właściciele postanowili odrestaurować i doprowadzić młyn do użyteczności.
Położono nowe podłogi,wstawiono drzwi i okna,wyremontowano klapy i kosze na żyto,położono nowy kamień młyński.                                                                        

Prace remontowe zostały ukończone w lipcu 1988r. i 22 tegoż samego miesiąca sam Basil Reckitt przybył na ponowne otwarcie młyna.
Jeszcze w 1998r.dwa stare skrzydła wiatraka zostały zastąpione nowymi,no i proszę...działa do dziś.W środku znajduje się muzeum i sklepik,a można też wpaść na herbatkę.
Zaraz obok znajdują się przytulne domki z wielkim,białym kamieniem wbudowanym nad drzwiami z datą 1874r.
Były to przytułki wybudowane dla 10 biednych rodzin.  Słodkie takie z małymi ogródkami,z czerwonej cegły-takie jak lubię.
A tak wygląda ulica z drugiego brzegu rzeki i...



        ...łabędzia rodzina,która dała się sfotografować przy południowym układaniu piór.

I jeszcze ta wodna kurka ze swoim maleństwem.

Nie wiem dlaczego tak bardzo zachwycają mnie cmentarze w Anglii.
Może dlatego,że stoję tam stare nagrobki,które mają po 200 lat,albo dlatego,że można na nich wyczytać rodzinną historię.


Np.na takim pomniczku można wyczytać,że to pamięci żony,która zmarła nagle w grudniu 1906,po prawej znowu widzisz napis,że tutaj także spoczywa jej syn,który zmarł w tym samym roku tylko miesiąc wcześniej,znowu po lewej,że żona tegoż syna,która zmarła tydzień wcześniej niż jej teściowa też tu spoczywa i w końcu szanowny małżonek tejże pani,który zmarł już 10 lat później-choroba tamtych trojga,zatrucie.
Albo młoda,28 mężatka została zamordowana lub inny jegomość został otruty.
Cóż,historie wypisane na nagrobkach.
A to jest brama wjazdowa na cmentarz od starszej strony-czyli najstarsze nagrobki plus żołnierze z I Wojny Światowej.
Gdy powstawał ten cmentarz wybudowano dwie kaplice jedną po prawej drugą po lewej stronie drogi,
ale niestety po latach została się tylko ta po lewej stronie i czeka na renowacje.
A od tego krzyża zaczyna się część nowsza cmentarza.
No i przepiękne drzewa,a niektóre z nich pamiętają czas kiedy chowano tutaj pierwszych zmarłych.
Dobrze.
Koniec tego smuteczku i jeszcze tylko tablica miasta.



I od razu wiadomo,czego można się spodziewać w tym mieście.

2 komentarze:

Choroby dawne

Trochę dziwny ten tytuł,albo i nie.Sami się państwo mili przekonacie. No bo przez ten ostatni rok to tyle chorób się potraciło,a co niektóre...