czwartek, 16 stycznia 2014

XXX

Tamtego dnia obudził mnie jasność w moim wielkim,nowym pokoju.
Nie mogę się przyzwyczaić,że budzę się i będę się budzić w nie swoim ciemnym pokoju,ale w pięknie pistacjowym,dużym pokoju z lustrem na ścianie i wielką szafą i z baldachimem nad mym miękkim łóżkiem.

Na stole obok okna stoi wazon a w nim białe piwonie,które w koło roztaczają swoją wspaniałą woń,a w oknach śnieżnobiałe firanki i pistacjowe zasłony.
Na przeciw łóżka wisi wielki obraz dziewczyny z psem-czy to aby nie ja.
Ktoś zapukał cichutko do drzwi i zaraz do pokoju wkroczyła moja matka i przyszła teściowa z pysznym śniadaniem.
Wyskoczyłam z łóżka i otwarłam okiennice-a to cóż.
Słońce wesoło wskoczyło do pokoju przynosząc wspaniałe zapachy wiosny i rozświetlając najmniejszy zakamarek pokoju.
Burek  stanął w oknie machając ogonem i wręczył mi liścik.



                           "W tak cudownym dniu czekam Ciebie
                             W tak cudowny czas będziesz mą
                             Nasze serca zwiąże wieczna miłość
                             Nasze dłonie połączą obrączki dwie
                             Więc nie trać czasu ukochana
                             Już w kościele czekam Cię 
                             W piękną suknię przystruj się
                              I śnieżnobiały welon włóż
                             Bo u Twoich wrót kareta czeka już"

Wyjżałam na ganek,ale nadal nie dowierzałam.
Przed furtką stała wspaniała kareta,a do niej zaprzęgnięte dwa biale konie o długich grzywach zaplecionych w warkocze,a na czole miały nasunięte diademy z kolorowymi piuropuszami.
To było jak sen,jak niesamowita bajka,którą czytała mi matka gdy byłam małą dziewczynką.
-No dobrze już pora brać kąpiel i się ubierać,goście już zjeżdżają do kościoła.
-To już dzisiaj?Czas tak szybko biegnie niech zatrzyma się na chwilę,bo stracę oddech.

-Jeszcze nie raz się zatrzymie i będziesz tego żałować.Wspomnisz moje słowa córuchno.
No pospiesz się,fryzjerka już czeka żeby upiąć ci włosy.

-Co za radość przepełniała moją duszę.Tutaj jest nawet zdjęcie z moją mamą.-wskazałam na pożółkłe zdjęcie młodej dziewczyny w długiej sukni a obok stała miła staruszka ściskająca swoją córkę za rękę.-Nawet nie wiecie jak jej słowa,które były wtedy dla mnie tylko jej kolejnymi,pustymi słowami,były prorocze.Tak jakby przeczuwała,że coś niedobrego mnie w życiu spotka,skąd...-zapatrzyłam się w dal.-Ale wróćmy do ślubu...bo znowu stracę wątek.
-Jaka piękna suknia i ta fryzura i....Książęce wesele.
-A ta bryka przed kościołem!-wykrzyknoł Jasio.-Czy to...?
-Waszego dziadka.
-No i co było dalej.A wesele?-dopytywała Joasia.


Przyjechałam do małego kościółka udekorowanego różami.Konie stanęły obok czerwonego dywanu.Matka złapała mnie znowu za rękę i odprowadziła do drzwi,ale ja nalegałam,żeby odprowadziła mnie do ołtarza.
Ludzi w kościele było mnóstwo,chyba jeszcze nigdy jego mury nie oglądały tylu dostojników.
Niektórych z szanownych gości poznałam osobiście,innych jeszcze nie znałam,a niektórych w ogóle nie chciałabym znać gdybym wiedziała co zdarzy się w moim życiu.
Biły dzwony,chór śpiewał,pewna sopranistka wykonała"Ave Maria" co doprowadziło moją mamę do łez,a mnie serce tłukło się w piersi.
Ale On stał przy mnie i trzymał za rękę dodając otuchy,gdyby nie to pewno zemdlałabym z wrażenia.Nawet nie pamiętam o co pytał mnie ksiądz.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Choroby dawne

Trochę dziwny ten tytuł,albo i nie.Sami się państwo mili przekonacie. No bo przez ten ostatni rok to tyle chorób się potraciło,a co niektóre...