piątek, 10 czerwca 2016

Poszukiwanie kolegi.

               To nie jest tytuł książki,chociaż wątek główny to poszukiwanie kolegi przez naszego bohatera.
Po prostu,chłopak pewnego dnia nie pojawia się w pracy i....Tak,tak,dobrze czytacie,po prostu przychodzi sobie popracować dla wolontariatu i nic nie było by w tym dziwnego gdyby nie fakt,że prócz nie wstawienia się w pracy,nie ma go nawet w domu i nie odbiera telefonów.
Ale zacznijmy od początku.
      "Zaginiony w Tokio"(a w takim mieście napewno można się zgubić jeżeli nikt cię nie szuka)to po części prawdziwa historia,która wydarzyła się autorowi naszej detektywistycznej powieści.
Bohater pracując z kolegą w jednym biurze w małej wytwórni muzycznej,gdzie,jak czytamy każdy z innego kontynentu szuka swojego szczęścia w wielkim Tokio,nagle odkrywa,że jego kolega nie pojawia się w pracy,a jeszcze bardziej jest rozżalony,że nikt nie przejmuje się jego zniknięciem.
Michał postanawia działać i odkrywa następną prawdę,że mimo przebywania w jednym pokoju po kilka godzin dziennie nie wie w ogóle nic o Jamesie.
Nie wie czy ma dziewczynę,gdzie przebywa jego matka,nawet nie zna żadnych jego kolegów.
         W poszukiwaniach pomagają mu kolega z Polski i Irlandczyk,oraz piękna Japonka,która w pracy przejmuje obowiązki Jamesa.
Pomału praca z koleżanką przeradza się w gorącą miłość,a koledzy(nie zawsze rozsądnie)próbują pomagać jak mogą.
Główny bohater myśląc,że już jest blisko odnalezienia kolegi oddala się bardziej i bardziej,a nawet ma wrażenie,że to o czym mówią inni o Jamesie to coś tak nieprawdopodobnego,że to chyba nie jego James.
Ze  swoją ukochaną i trochę zwariowaną,żądną przygody Japonką wyrusza w nieznane wyprawy,wkrada się tam,gdzie nie odważyłby się pójść i natrafia na zupełnie nowe zagadki,które go mile zaskakują.

         Książka jest przesiąknięta zapachem wielkiej metropolii,życia Japończyków i wielkiej mieszaniny narodowości.
Oczami wyobraźni przenieśmy się w okolice Shiba-koen,wybierzmy się w góry Tsukushi i do Arity,gdzie mieści się ośrodek religijny położony w pięknym parku,przejdźmy się ulicami Tokio o zmroku,przeżyjmy lekkie trzęsienie ziemi i pokosztujmy smaku onigiri,a może spróbujcie ugotować-jeszcze nie próbowałam,ale jak będzie okazja od razu biorę się za gotowanie.
Życzę miłego czytania!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Choroby dawne

Trochę dziwny ten tytuł,albo i nie.Sami się państwo mili przekonacie. No bo przez ten ostatni rok to tyle chorób się potraciło,a co niektóre...