piątek, 2 maja 2014

Co to były za święta!!!

Dla mnie Wielkanoc jest wielkim przeżyciem.
Nie wiem czasem czy nie większym niż Bożenarodzenie.
Ale tamte minione tygodnie obfitowały w Coś jeszcze-Jan Paweł II został wyniesiony na ołtarze.
Przez całe moje dzieciństwo i lata młodości był "tam" na Watykanie,do Polski przyjeżdżał jak ten "dobry wujek"zza granicy,aby nieść Nam Dobrą Nowinę i później jego choroby i śmierć-"dobry wujek"odszedł od Nas,ale nie przestał się troszczyć co mogliśmy oglądać w Jego cudach.
Na pamiątkę dla moich rodziców wyszyłam obraz z Janem Pawłem II i tylko to zdjęcie mogę tu zaprezentować.



Niestety inne portrety nie zostały uwiecznione na aparacie,a zostały podarowane znajomym od moich wujków.
Jeden wciąż pamiętam bardzo,dobrze bo długo nie mogłam się uporać z czerwoną peleryną i twarz Jego była tak pogrążona w modlitwie-jak zawsze.
Wracając z urlopu do Anglii dopadła mnie depresja.
Wyjeżdżałam z pięknego,skąpanego słońcem kraju,a tu znowu deszcze i wiatry.
Jedna tylko miła niespodzianka zastała mnie w domu-orchidea w kolorze purpury.
Czekałam tak długo i z niepokojem.Bałam się,że za sucho,nie wyrośnie,nie zakwitnie,a tu niespodzianka.
Białe orchidee już wypuściły kolejne pędy z kwiatami,

          a z poprzednich pędów kwiatowych mojej"Amber"nie wyrastało nic i  nic i....
W końcu u podstawy liści wykształcił się pęd,który szybko"poszybował"w górę i...tylko czekałam teraz na kwiatki.

Cudowne,wspaniałe,aksamitne.
I wszystko razem prezentuje się cudownie,nieprawdaż.
Jeszcze nie spotkałam kwiatu,który tak mieniłby się w słońcu.
A może Wy znacie?
Piszcie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Choroby dawne

Trochę dziwny ten tytuł,albo i nie.Sami się państwo mili przekonacie. No bo przez ten ostatni rok to tyle chorób się potraciło,a co niektóre...