Znowu dłuuuugggaaa przerwa,ale tym razem to nie moje lenistwo,a konserwacja mojego laptopa.
No cóż,maszyny mają to do tego,że się psują lub wirusy je łapią.
No i po wszystkich ciężkich dniach porządków,prasowania obrusów,mycia okien siadamy zmęczeni w fotelu,żeby w niedzielę Wielkanocną przygotować wielkie śniadanie a potem obiad i...następny dzień to samo i...już po świętach.
I jak?
Czy zauważyliśmy co stało się na Golgocie?
Czy przeżyliśmy Tą Tajemnicę Śmierci i Zmartwychwstania?
Wiem,ważniejszy jest czysty,wymieciony dom z umytymi oknami i czystymi firankami,ważne jest pójście z dzieckiem poświęcić pokarmy i odetchnąć w czasie świąt.
A kościół!?
Czy pogłębiamy swoją wiarę?
Nie chcę wiedzieć jak odpowiedzieliście sobie na te pytanie,bo to sprawa naszego sumienia,ale może warto pomyśleć o Tym co nas czeka po śmierci?
Jak zwykle przypadki "działają"i tak dostałam zaproszenie na moim e-mailu z pewnej katolickiej księgarni na ciekawy film"Niebo istnieje...naprawdę".
Czy ktoś jeszcze pamięta historię 4-letniego chłopca Coltona Burpo,który w czasie operacji usunięcia wyrostka robaczkowego...otarł się o śmierć.
Gdy lekarze walczyli o Jego życie wiedząc,że już go nie uratują on przebywał wtedy w... niebie,z którego później wrócił.
Książka o jego historii"bycia w niebie"sprzedawała się w USA niczym ciepłe bułeczki
i jak to w takich wypadkach bywa teraz nastąpiła pora przeniesienia książki na wielki ekran .
Zapraszam do kin!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz