Ubolewałam też nad tym jak bardzo"Hobbit"filmowy odbiega od książki(ci co czytali będą wiedzieć co jest "nadprogramowe" w tym filmie).
Z tego co dziś przeczytałam w pewnej książce mogę śmiało powiedzieć,że nic"nadprogramowego"w filmie niema,mało tego reżyser nieżle się napracował doszukując się czegoś niedokończonego w rękopisach autora.
Otóż właśnie teraz przedemną na stole leży świetna biografia J.R.R.Tolkiena napisana przez Colina Duriez i właśnie teraz czytam wątek,który"kazał"mi napisać to co właśnie piszę.
Po wyjściu z kina zastanawiałam się dlaczego:
-zły Azog goni Thorina,
-Radagast Bury idzie do opuszczonego zamku,w którym atakuje go nieznana siła i z tamtąd bierze miecz,
-Gandalf Szary walczy ze złem,które nie powinno już istnieć i wpada w pułapkę,
przecież tego nie ma w książce?
Otóż pan Tolkien napisał parę historii,które miały być w wersji książki dla dorosłych,ale zaniechał pracy nad nimi i właśnie pan Jackson kontynłuje taką przeróbkę w filmie.
A już się chciałam pogniewać.
Bo przecież po tak wspaniałym przeniesieniu"Władcy pierścienia" na ekrany kin oczekiwałam wspaniałego"Hobbita".
Wiele inych ciekawych informacji możecie się dowiedzieć z tej książki jak np.:
jak powstawały poszczególne języki Śródziemia.
Zachęcam więc do przeczytania książki!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz