czwartek, 20 grudnia 2012

"Pokochajmy na nowo małe sklepiki"


Większość z Was z pewnością teraz pomyśli,że postradałam zmysły bo gdzie indziej jak nie w dużym supermarkecie dostaniesz wszystko i to pod jedną chmurką.
O!Przepraszam.
Pod jednym dachem.
Będąc na obczyźnie zaczyna mi pomału brakować sklepiku"na górce",do którego można było iść w każdej chwili po jakąś zapomnianą rzecz.




Może nie zawsze ona tam była,ale można było się przejść do innego sklepiku"na rogu"lub"przy kościele",może się człowiek dużo nachodził,ale przynajmniej po świeżym powietrzu a nie po klimatyzowanym supermarkecie.

Sklepiki wielobranżowe,które są wypierane przez duże supermarkety znikają z naszych ulic i miasteczek.A szkoda bo chodząc od jednego sklepiku do drugiego spotyka się znajomych czy poznaje innych ludzi,z którymi można pogadać stojąc w kolejce.
To przecież dzięki nim utrzymuje się gospodarka,ludzie dostają godne pieniądze za pracę i zawsze można "wpaść" do sklepiku na pogaduchy ze sprzedawczynią bo ona przecież wie o wszystkim co się dzieje i zawsze wie co ma na sklepowych półkach a jeśli nie zawsze znajdzie się coś podobnego.
A duże"molochy"(bo tak je nazywam)niedość,że nie płacą podatków w tych krajach,w których się znajdują to płacą niezbyt dobrze swoim pracownikom.Na pewno nie jeden z nich chciałby tu coś dożucić,ale nikt się nie wychyli bo może stracić pracę.
"Więc lepiej sieć cicho!".
Nieukrywam,że zakupy w dużych sklepach doprowadzają mnie do szału:trzeba uważać żeby nikogo nie potrącić-"Uważaj gdzie jedziesz swoim wózkiem";
zwiedzisz pół sklepu zanim coś znajdziesz-"To czego pan szuka jest w drugiej alejce po prawej"informuje cię uśmiechnięta pani a gdy tam wreszcie dochodzisz ktoś inny informuje cię,że tego nie ma lub "Ten produkt przenieśliśmy bliżej drzwi tuż za bananami"i wychodząc ze sklepu zauważasz,że spędziłaś tam prawie pół godziny lub więcej i kupiłaś coś czego nie potrzebujesz,a to czego potrzebowałaś zapomnieli domówić i znowu nie upiekę szarlotki bo brakuje mi...no właśnie po 20 minutowym poszukiwaniu zapomniałam co mi było potrzebne do ciasta.
A najbardziej lubię całe rodzinne wycieczki po sklepach,a najbardziej w niedzielę.Matka jedzie wózkiem przez sklep bardzo powoli(chyba żeby dzieciak napatrzał się na coś innego niż bajki)lub idzie z takim maluchem,który chce wykupić wszystkie chipsy w sklepie i traci swój cenny czas,który mogłaby wykorzystać na zabawę na wolnym powietrzu z dzieckiem.
I co jeszcze?
Zatrudniają pomocników na święta do wystawiania produktów na półki a po świętach:"Żegnamy pana/panią i zapraszamy na następne święta".
Tylko nie mówcie mi,że sklepiki mają wysokie ceny.
OK mają,ale muszą mieć,żeby opłacić podatki i swoich pracowników i towar,rachunki.
A gdyby tak było więcej małych,przytulnych sklepików może i ceny były by bardziej przestępne,mielibyśmy upusty i dodatkowe punkty na karcie klienta.
Także kto się ze mną zgadza łapka w górę!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Choroby dawne

Trochę dziwny ten tytuł,albo i nie.Sami się państwo mili przekonacie. No bo przez ten ostatni rok to tyle chorób się potraciło,a co niektóre...