niedziela, 7 sierpnia 2016

Drutki i mój komplet na zimę.

Drutki brrrr....
Bez kija nie podchodź.
Nie lubiłam.
Pamiętam,jak w szkole na pracach się z nimi męczyłam.
Moje rękawiczki jako jedyne w klasie nie zostały ukończone.
Doszłam do koniuszka paluszków i...nie mogłam skończyć,a moje skarpety...mało brakowało a byłyby dłuższe niż nogi.


Zresztą,moja mama zawsze robiła swetry i nie lubiłam zgrzytu trących o siebie metalowych drutów.
A teraz....

Czapeczka taka trochę"kocia"jak mówią znajomi do tego bez palcowe rękawiczki-minetki...



                                                               ...i szalik,

wszystko w kolorach biały i wszystkie odcienie niebieskiego(dokładnie cztery).
Lato piękne,żar się z nieba leje a ja zimowy komplecik dziargam.

2 komentarze:

  1. Ha, ha....mam takie same doświadczenia jeśli chodzi o druty. Ja robiłam czapkę i szalik na lekcjach, a po powrocie do domu Mama pruła i robiła ładnie :) Jeszcze do drutów nie powróciłam bo jest wiele rzeczy i technik, które chciałabym spróbować i opanować. Jeśli życia i chęci starczy to na pewno powrócę. Może teraz mi coś wyjdzie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja nie umiem i pewnie umieć nie będę, ale podziwiać będę:) pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń

Choroby dawne

Trochę dziwny ten tytuł,albo i nie.Sami się państwo mili przekonacie. No bo przez ten ostatni rok to tyle chorób się potraciło,a co niektóre...