wtorek, 29 marca 2016

No tak,bardzo dłuuugo mnie nie było.
Święta,porządki,praca-nie!
Zawsze jest tak,że jak mam dzień wolny nagle chcę ogarnąć wszystko w jeden lub dwa dni,a tak się przecież nie da.
I tak powstają UFO-ki.
Jeden na krosenku czeka niecierpliwie 


kurczaczki świąteczne też się niecierpliwią,bo już święta za progiem,a ja je rzuciłam w kąt

 i robię sobie na drutach-minietki.
Dobrze,że czapkę już skończyłam i pieska też jakoś udało się poskładać i może nie należy do najlepszych i nie ma jeszcze przyszytego noska i oczu,ale ja go i tak już kocham,bo jest mój.
Ale nie tylko porządki mnie zatrzymały i brak zdecydowania,jaki wzór na minietki(prułam 3 razy).
To był raczej czas rozmyślania,czy nadal powinnam zostać na obczyźnie.Lata lecą,człowiek jest sam z dala od rodziny.
Kiedyś w głowie miałam temat-pieniądze,teraz jest temat-rodzina-pora wracać.
Święta spędzone samotnie,po części w pracy-co to za życie.
Dobrze,że ma się dobre książki.
Ostatnio była to książka Olgi Tokarczuk "Prowadź swój pług przez kości umarłych".

Zaczyna się od niewinnego wypadku-śmierci sąsiada.Ot,udławił się kością i koniec,ale potem zaczynają ginąć kolejni.
Główna bohaterka-jak i cała książka-to osoba trochę szalona(można by powiedzieć,że chora psychicznie),a może inaczej myśląca,spoglądająca w gwiazdy.
Nie jestem zwolenniczką stawiania horoskopów,dlatego lektura mnie lekko znudziła,ale dobrnęłam jakoś do końca i mimo,że podejrzewałam,kto jest zabójcą,to chciałam wiedzieć jak zabijał.
No i tak kolejna książka w tym roku-zaliczona.
Gdzieś w notesiku zapisuję tytuły,żeby wiedzieć ile stron przeczytam w ciągu roku.
I Was kochani zachęcam do czytania-Pa!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Choroby dawne

Trochę dziwny ten tytuł,albo i nie.Sami się państwo mili przekonacie. No bo przez ten ostatni rok to tyle chorób się potraciło,a co niektóre...