wtorek, 1 marca 2016

"Dzienniczek siostry Faustyny"

Do niektórych książek trzeba dorosnąć-duchowo.
Czytałam już tą pozycję trzy razy i nigdy nie mogłam jej skończyć.
Nie była dla mnie zbyt interesująca,ale z biegiem lat i po paru konferencjach,których wysłuchałam na YouTube,oraz moich przemyśleń nad tematem-religia-inaczej podeszłam do tej książki.
Śmiało możemy powiedzieć,że Bóg działa w niesamowity sposób i objawia się tam,gdzie się tego najmniej spodziewamy.
Znamy wszyscy historie ze Starego Testamentu o Abrahamie,Jakubie,Mojżeszu,Hiobie itp.
"Historia lubi się powtarzać"-można tak powiedzieć.
Pierwszy obraz,który mi się pojawia w związku z czytaniem to obraz roztańczonego króla Dawida.



Przyjrzyjmy się trochę bliżej tej osobie.
Dawid pochodził z rodziny farmerskiej(w końcu pasł owce)i licznej(miał siedmiu braci)i-co tutaj jest istotne-miał"niewieści"wygląd.
Dlaczego mówię,że to istotne?
W dzisiejszych czasach można takich wielu spotkać na ulicy,ale w tamtych czasach...ojciec raczej się wstydził.
Pamiętamy chyba jak prorok Samuel przybywa do Jessego i pyta go o jego synów,a ten,żeby się pochwalić pokazuje mu swoich 7 wspaniałych,odważnych,mocnych potomków,a prorok na to,że oni wszyscy są postawni i silni,ale nie o tych mu przecież chodzi i pyta"Czy masz jeszcze innego syna",a ojciec(może zawstydził się,że ukrył najmłodszego z powodu jego"niewieściej" urody)odrzekł"Pozostał jeszcze najmniejszy,lecz on pasie owce.(1Sm 16,11).
Prorok przychodzi do domu farmera i prosi o pokazanie mu jego synów,bo któregoś z nich Bóg wybrał sobie na króla i jak się okazuje,to Dawid-którego ojciec się powstydził i nie przywołał do domu,aby pokazać go Samuelowi-zostaje największym królem jakiego miał Izrael.
Ale nie tylko to jest najważniejsze,że ten najmniejszy i najsłabszy zostaje wybrany największym,są w Biblii modlitwy-pieśni Dawidowe,które śpiewał naród Izraela przez stulecia.Mówię tutaj o Psalmach-najpiękniej wyśpiewanych modlitwach chwalących Boga,oddających Jego wielką chwałę,miłość i troskę,jaką otacza naród wybrany.
Spójrzmy teraz na siostrę Faustynę.
Pochodząca z biednej,wielodzietnej rodziny,bez wykształcenia,bez filozoficznego podejścia do spraw religijnych pisze zeszyty pełne najpiękniejszych modlitw,którymi się modli do swojego Oblubieńca.
Znowu Bóg wybrał(przepraszam za słowo)"cherlaka",który z największą pokorą spisał "Psalmy".
(...)
Kolejny obraz  pojawił mi się,słuchając o.Adama Szustaka,mówiącego o osobie,którą tak bardzo wszyscy znamy i się do niej modlimy.
One też była skromną,przepełnioną miłością do Boga osobą,a przecież w tamtym czasie szkolnictwo nie istniało,historie jakie my dziś znamy ze Starego Testamentu były wtedy przekazywane z ust do ust,bo czytanie i(co najważniejsze)znanie Pism było zarezerwowane tylko dla kasty kapłańskiej.
Mimo nie znajomości Pism,nie wgłębiania się w tajniki religijne,tak bardzo ukochała Boga,że ten wysłał swojego anioła właśnie do niej i ten jej oznajmił,że"ty,Miriam, jesteś pełna gracji(nie łaski,które w NT zostało dla nas źle przetłumaczone)i Bóg jest z Tobą i to Ciebie wybrał na matkę Zbawiciela".
Jakże wtedy musiała się czuć taka dziewczyna?
Czy mogła pobiec do najwyższego kapłana i powiedzieć mu o tym?
Prawdopodobnie została by ukamienowana za herezje.
Czy mogła przeczytać w którejś z mądrych ksiąg,co miało by to oznaczać,że zostanie matką Boga?
Nie było wtedy bibliotek z książkami,może nawet nie umiała czytać,a już na pewno nie mogła sobie "wygooglować" w internecie:))).  
Przyjęła to wszystko do serca i zaufała Temu,którego znała z przekazów ustnych,znała z historii swojego narodu i odpowiedziała Mu"Oto ja służebnica Pańska,niech mi się stanie według słowa twego".                                                                                                                                                               (Łk1,38-39) 
W pierwszej historii ukazane jest,że nawet to,czego my się wstydzimy,co jest w nas tak małe i niegodne w oczach Boga jest piękne,a nawet ukształtuje z tego coś jeszcze bardziej niewiarygodnego.
I druga historii-wielkie zaufanie temu,kogo się pojmuje tylko prostym sercem.Takich historii można by wiele wyszperać w Biblii i w świecie dookoła nas.
I przypomnijmy,co powiedział Jezus swoim uczniom,gdy ci spierali się,który z nich  jest największy:"Kto bowiem jest najmniejszy wśród was wszystkich,ten jest wielki"(Łk9,48).
Jest teraz czas postu,może warto popatrzeć na siebie i naprawdę głęboko przemyśleć jak przeżyjemy nadchodzące święta.
Wiem-porządki.
Wiem-zakupy.
Wiem-trza biec do kościoła na Drogę Krzyżową,w TV po raz kolejny zobaczyć"Pasję"Mela Gibsona i....
On tam krwią się pocił-dla Nas;
On tam był biczowany-za nasze grzechy;
On tam Konał-dla Naszego zbawienia.
Spróbujmy,tak naprawdę,z głębi serca pokochać Coś co jest dla Nas niepojęte.
Spróbujmy naszym malutkim sercem ogarnąć cały świat,wszystkich dobrych i złych ludzi,morderców,gwałcicieli,terrorystów,głodujących,nawet naszych drogich polityków i pomyśleć,że On ma tak nieskończone miłosierdzie,że za Nas dał się przybić do krzyża.
Powiem,że nie jest łatwo.
Raz udało mi się dojść daleko,żeby poznać jego dobroć.
Trwało to chwilę,ale było niesamowitym przeżyciem.
Wam życzę tego samego na te święta,które mają nadejść.
"O Panie, nasz Boże,jakże małe jest serce moje wobec twego miłosierdzia ".

1 komentarz:

  1. Tak, do Dzienniczka s.Faustyny trzeba rzeczywiście dorosnąć. Ja również odkryłam w nim niesamowitą głębię. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Choroby dawne

Trochę dziwny ten tytuł,albo i nie.Sami się państwo mili przekonacie. No bo przez ten ostatni rok to tyle chorób się potraciło,a co niektóre...