I mamy słodki dzień.
Dzień kiedy można zajadać się pączkami i faworkami bez opamiętania.
W końcu przed nami 40 dni wyrzeczeń i zaciskania pasa.
Na początku były faworki:
dobrze wymieszane...
...i pobite...
...i czekając na "kąpiel" w rozpuszczonym smalczyku...
...i jeszcze cukier puder...
...cudowne....
I pączusie z ziemniaków:
500g ziemniaków gotujemy i przeciskamy przez praskę,kruszymy 50g drożdży, dodajemy 500g mąki,3 jajka,1/2szklanki cukru i 125g roztopionego masła.
Wszystko mieszamy i ugniatamy na gładkie ciasto i odstawiamy do wyrośnięcia.
Rozcieramy olej w dłoniach i wyrośnięte ciasto rwiemy na kawałeczki,formujemy małe pączki i zostawiamy na 15-20 min.do wyrośnięcia.
Teraz rozgrzewamy olej i wrzucamy nasze kuleczki do głębokiej,olejnej"kąpieli".
Smażymy na złotko.
SMACZNEGO!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz