wtorek, 12 lutego 2013

Kara śmierci-tak czy nie?

Zupełnie przez przypadek kupiłam mojej mamie książkę pod choinkę"Cela".

Nawet nie wiedziałam,że jest to prawdziwa relacja brata Paula Jones,zakonnika trepisty o pewnym więżniu,którego spotkał w więzieniu w najbardziej odludnym miejscu i samotnej celi.
Książkę przeczytałam szybko i ze wzruszeniem.
Wielokrotny zabójca Clayton Fountain  odsiadujący pięciokrotny wyrok dożywocia zmienia się w rozmodlonego i wykształconego człowieka.



W swojej celi,którą zbudowano specjalnie dla niego i,z której nigdy nie wyszedł, siedząc sam i nie słysząc żadnego głosu przechodzi przemianę.
Droga do Boga jest długa,ale on mimo wielu trudności nie poddał się tylko wciąż parł do przodu.Zresztą jak wiadomo Bóg pracuje powoli i schyla się nad każdym grzesznikiem żeby go zbawić,nawet tym największym-i przede wszystkim nad tym największym.I tylko od Ciebie zależy czy chcesz być bliżej Boga,czy wolisz wybrać inną drogę.
W tym przypadku nasz skazaniec przyjął drogę do Boga i do kształcenia się. 
Przyjął chrzest,bierzmowanie,komunię i wciąż dążył do Zbawienia i nie tylko.Pojął jak ważne w życiu człowieka jest kształcenie się.
Gdy na początku książki czytałam jak zaczęły się jego zabójstwa po pierwsze winisz środowisko,w którym dorastał,bo nie byłby zabójcą gdyby nie społeczność,która go otaczała,ale później już myślisz-tak jak  osoba,której zabili męża-śmierć za śmierć.
Ale dalej w książce czytasz jego listy pełne współczucia dla osób bliskich swoich ofiar,korespondencję z zakonnikami i z innymi osobami,które poznał w życiu.
Nie wiem czy tak pełne spokoju,miłości i  modlitwy listy może napisać ktoś kto siedzi w celi za zabójstwa i jest tak niebezpieczny dla otoczenia,że klucz do jego celi został praktycznie wyrzucony.
Znaleźli się też tacy,którzy powątpiewali,mówili,że udaje tylko po to by dostać zwolnienie z więzienia.
Nie jestem pewna czy ktoś ubiegający się o zwolnienie usilnie prosi o przyjęcie go do zakonu,wręcz nalega a nawet jest gotów napisać tę prośbę do papieża.
Niestety nie dowiemy się czy ten człowiek po zwolnieniu skierowałby swoje kroki w stronę zakonu czy dalszych zabójstw.Umarł on przedwcześnie w swojej celi dwa dni przed udostępnieniem mu wejścia do zakonu.
Bóg go wziął do siebie?
Znana nam jest wszystkim postać papieża JANA PAWŁA II,który został postrzelony,otarł się o śmierć i mimo wszystko wszedł do celi swego niedoszłego zabójcy i przebaczył,pomodlił się,a resztę pozostawił w rękach Boga.
I oto wielka wiara w Miłosierdzie Boże.
I teraz pytanie"Czy jesteś za karą śmierci?" staje się dla mnie problematyczne.

Po pierwszy to nie ja jestem odpowiedzialna za odbieranie komuś życia,no dobrze ale on odebrał.
Jezus też wybaczył swoim sędziom i tym,którzy go ukrzyżowali.
Po drugie to zależy też od osoby lub osób poszkodowanych-przebaczę czy okażę się takim samym zabójcą jak on i będę chciała dla niego kary śmierci.

                                    ZACHĘCAM DO CZYTANIA!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Choroby dawne

Trochę dziwny ten tytuł,albo i nie.Sami się państwo mili przekonacie. No bo przez ten ostatni rok to tyle chorób się potraciło,a co niektóre...