czwartek, 26 stycznia 2017

Królicza historia.

    Tak.
Minęło już sporo czasu od mojego ostatniego wpisu w króliczym pamiętniku.
Co się stało?
Pani musiała się przeprowadzić i kupiła mi nowy dom.
Wielką klatkę,która stanęła w ogrodzie,ale niestety nie było tutaj dużo trawy.
Najgorsze było to,że siedziałam sama całymi dniami i strasznie tęskniłam za Bazylim,Fioną,Felkiem,Pimpusiem i innymi,których poznałam w czasie moich małych wycieczek.

     Nudziłam się niezmiernie i miałam parę razy depresję z tego powodu,że już mnie nikt nie kocha.
Wtedy Pani wyciągała mnie i brała do swego pokoju.
Ale,co za zmiana.
Pokój był duży,ale nie było już drugiego pokoju i kuchni i nie miałam już z kąt wyciągnąć całej rolki papieru toaletowego(ale zawsze miałam zabawę,gdy Pani biegała po pokoju i zwijała rolkę).
Szkoda,że to wszystko tak nagle się zmieniło.
A wiem też,że Pani też nie była z tego zadowolona.
Zdarzały się dni,kiedy przychodziła z pracy i dąsała się,w wolne dni przesiadywała całe dnie w pokoju bawiąc się ze mną i myśląc o tym co było.
   
   Dni strasznie się dłużyły,nie chciało mi się nic,tylko siedziałam w jednym kąciku i czekałam na moją  Panią.
Nie zawsze miała czas,by zajrzeć do mnie.
Czasami tylko wrzucała trochę jedzonka wieczorem lub wcześnie rano wkładała połówki jabłka i marchewkę i moje ulubione warzywko:pietruszkę.

    Ale oto pewnego dnia coś się zmieniło.
Wiosna tego roku była okropna,jak zawsze.
Padało,a raczej lało.Pani starała się okryć mój wybieg,ale to nie pomagało.
Woda i tak wlewała się strumieniami.I tak miałam mokre łapki i ogonek,mogłam siedzieć tylko w klatce na sianku.

     I właśnie między takimi deszczowymi dniami zdarzył się taki słoneczny i...niespodziankowy.


   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Choroby dawne

Trochę dziwny ten tytuł,albo i nie.Sami się państwo mili przekonacie. No bo przez ten ostatni rok to tyle chorób się potraciło,a co niektóre...