środa, 30 listopada 2016

Spadają liście.

  Tak to już jest z tymi porami roku.
Jesień-liście żółkną i spadają zasypując nasz ogród,plac,wjazd do domu.
Wiem,wiem.
Już jest zima i pewnie w Polsce spadł już śnieg,ale tutaj nadal wszędzie leżą liście.
Kto,będąc z nas dzieckiem nie lubiał się tarzać w kupie liści,które przed chwilą zgrabił dziadek.


   A pies jaki miał ubaw jak z całym impetem wpadł do takiej kupy liści poszukując swojej piłeczki.
Do dzisiaj lubię chodzić tymi ścieżkami,gdzie leży mnóstwo liści i szurać nogami i kopać liście w powietrze.
Cóż,mimo mijających lat nadal chcę czuć dziecko w sobie.
I to jest jedna ładna strona nadchodzącej jesieni i spadających liści,a ta druga...no cóż...nie podoba się pewnym"zielonym"organizacjom,bo doszły do wniosku,że zabijamy mrówki,pożyteczne larwy śpiące w ziemi itp.
Nie wiem jak to wygląda w moim kraju teraz,ale jeżeli prawo jest wszędzie"unijne"to palić liści NIE WOLNO!!!
Pamiętam z Holandii,że tam chodzili porządkowi z dmuchawami i sprzątali liście,żeby nikt przypadkiem nie rozjechał się na mokrym liściu.
No a na wyspach?
Liście leżą wszędzie,ale nie zapominajmy że to wyspa i tutaj często pada deszcz.
Nie raz już udało mi się ujechać na chodniku z powodu mokrych liści i aż dziwne,że jeszcze nikt tak naprawdę nie ucierpiał z tego powodu.

    Jakiś czas temu czytałam artykuł w gazecie mówiący o chorobach,które dotykają nasze kochane drzewa.
Pisano,że drzewka są teraz przywożone z egzotycznych krajów i w pojemniku z ziemią mogą się znajdować niepożądane szkodniki,że to jest przywożone z roślinami,owocami i takie tam.
Na samym końcu była zamieszczona pewna informacja,że może najlepszą bronią zwalczania szkodników to palenie liści,ale dopiero wiosną.
Powiedzmy sobie szczerze.
Zima nie jest już taka mroźna jak była przed laty,ptaki,które żywią się larwami są dokarmiane przez cały rok(co widzę tutaj w Anglii) i co z tego wynika.
Naturalne środki do walki ze szkodnikami zostały zachwiane,częściowo przez nas,ale z dzieciństwa pamiętam pewien szczegół,który tak bardzo pachniał jesienią i sprawiał,że larwy szkodników,które postanowiły"przespać"zimę na liściach,które spadły na ziemię,bo tam przecież tak przyjemnie ciepło,były eliminowane w naturalny sposób.

    Pewnego dnia wracając z pracy poczułam ten fantastyczny zapach palonych liści i przypomniało mi się dzieciństwo,wbieganie z psem w liście,które właśnie babcia pozgrabiała,czy zagrzebywanie się w liściach kota ze złapaną myszą.
Jeżeli już chcemy palić liście to powinniśmy to robić właśnie wtedy kiedy one zlatują z drzew i nie bójmy się,że przy okazji spalimy inne żyjątka mieszkające pod ziemią
nie wypalamy przecież całego pola tylko parę centymetrów trawy,gdzie uprzednio zagrzebaliśmy opadłe liście.
Dajmy też popracować i pobawić się dzieciakom,niech nie siedzą przed tabletami oglądając głupie bajki lub gry.
Ustrzeżmy też nasze drzewa przed wymarciem,bo plastry nalepiane na drzewa dla ochrony są drogie i może ich nie starczyć do obrony przed szkodnikami,a nie chcielibyśmy chyba,żeby nasze wnuki oglądały drzewa na tabletach lub w wirtualnej rzeczywistości.
Zresztą zwykłe ognisko ze spalonych gałęzi,liści i innych naturalnych materiałów nie zatruwa środowiska a oddaje to co było wcześniej odebrane.Popioły z ogniska to składniki mineralne dla roślin,które powracają do ziemi a CO2 to ich pożywka. 
Ale dlaczego ci"zieloni"tak bardzo chronią mrówki i inne żyjątka,które mogą wyginąć w czasie palenia liści.
W Afryce od uderzenia pioruna zapalają się suche łąki,drzewa i to jest naturalne.
Dzięki temu nasiona roślin mogą znowu wykiełkować,insekty nadal się rozmnażają i tak w kółko.
Palenie to naturalne zjawisko pomagające zwalczyć chorobę,a potem wszystko wraca do normy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Choroby dawne

Trochę dziwny ten tytuł,albo i nie.Sami się państwo mili przekonacie. No bo przez ten ostatni rok to tyle chorób się potraciło,a co niektóre...