To nie żart?
Czasem się myśli,że jeszcze tyle czasu,ale zanim się obejrzymy już Mikołaj stoi na progu z wielkim worem prezentów.
Trzeba się zacząć przygotowywać,bo święta zapukają do drzwi a drzewko...bez bombek.
Dlatego zapomniałam o blogu,uzbroiłam się w drutki,dwa podstawowe kolory włóczki(biały i czerwony) i do dzieła.
Wzory znalazłam na Pintereście i przerysowałam do zeszyciku.
No i jeszcze są te trzy z ostatniego roku,które wreszcie się znalazły w tym całym rozgardiaszu(jak wiecie ciągle żyję na walizkach).
Starszy pan nie ma już siły na takie prace,a ponieważ chorował i nie przycinał nic w ogródku to też tam wyglądało jak w buszu.
Między innymi dlatego nie było mnie tutaj i nie było za bardzo czasu na pisanie.
Ale nadrobię ten stracony czas.
Koszmar.
Trzeba było założyć długie spodnie,bluzkę z długimi rękawami i...uzbroić się w cierpliwość.
Jak wygląda po"fryzjerskim"cięciu pokażę następnym razem.
Teraz tylko czekamy na wiosnę,bo wtedy...
Wszystkie tulipany,narcyze,krokusy,żonkile i inne niebieskie kwiatki wychylą główki i wreszcie będę wiedziała gdzie co posadzone.
To właśnie moja inwencja twórcza:wrzucam wszystkie cebulki do jednego wiaderka i sadzę na chybił trafił-nie lubię planować ogrodów-ma być dziko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz