Już teraz wiem,że mogę bez strach wyskakiwać z klatki i chodzić po całym pokoju,a tam tyle rzeczy do obgryzania.Najfajniejsze są takie długie,czarne-nie wiem co to,ale jak się gryzie to taki prąd przechodzi przez moje ciałko.Lubię to,to tak jakby coś łechtało mnie po brzuszku.No jeszcze są drzewka,ale nie wszystkie są miękkie do gryzienia.
Tylko nie mam pojęcia po co są te kolorowe,dziwne patyczki.Mam je wszędzie w klatce,no i wiecznie mnie przepędzają jak coś gryzę-czy oni nie rozumieją,że to fajna zabawa.Wiecznie tylko słyszę"Daizi,Daizi!!!"
Dzisiaj założyli mi coś co nazywa się"szelki"i dali mi wybiec na"ogród".
Ale ekstra!!!Zielono wszędzie i tyle fajnych smaków i zapachów i para oczu na płocie,które mnie bacznie obserwują.
Złapały mnie ręce Pani i wsadziły do klatki,ale innej,takiej okrągłej z zielonym dachem.
Teraz te wielkie oczy zeskoczyły z płotu i usiadły na przeciw mnie.Przyglądały się,wąchały wokoło,ale nie mogły tutaj wejść.
Po chwili"wielkie oczy"gdzieś uciekły a w mojej klatce pojawił się domek z drewna.Ale jakie to dobre,niczym chatka z piernika.
Znowu kolejny dzień minął i jutro znowu będę siedzieć w klatce cały dzień,bo wszyscy "gdzieś"idą,a ja mam czas na wyleżenie się.
Trochę nudno-wiem,ale już takie nasze życie.
W kółko to samo:śniadańko i wylegiwanie się,znowu się podje jakieś sianko i znowu wylegiwanie się,no i wieczorem można trochę pobrykać jak otworzą klatkę.
Ale jak Pani mnie zacznie gonić po pokoju to jest heca.
Nie sądziłam,że potrafię tak wysoko skakać,nawet na fotele.
Świetnie się czasem bawię i fajnie,ale czasami tak patrzę na te wielkie oczy,które widzę w ogrodzie i myślę:"Ten to ma fajnie.Cały dzień chodzi gdzie chce i nikt go nie pilnuje."
Będzie trzeba pomyśleć jak się ztąd wydostać
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz